..opublikowałem sobota, 8 lipca 2017 18:52

Szpinakowe Tagliatelle z kotletami sojowymi ze śmietanką

Post na temat:
Nastrój:

Dziś o potrawie, którą przyrządziliśmy kilka dni temu, a z której zamysłem nosiłem się już od pewnego czasu. Chciałem zestawić ze sobą dwa koncepty, w których dość zasmakowałem: Moją ulubioną śmietankę z dzieciństwa (sos śmietanowy z cebulką i koperkiem - patrz tutaj » ...) z kotletami sojowymi, natomiast jako punkt wyjścia drugiej części chciałem użyć szpinakowego makaronu (makaronu w sosie szpinakowym - o samym sosie więcej tutaj » ...). Finalnie udało Mi się zrealizować to marzenie :) . Użyłem następujących składników:

  • makaron Tagliatelle (400g),
  • szpinak rozdrobiony mrożony (450g),
  • kotlety sojowe (ok. 220g),
  • cebula (5 sztuk średnio-dużych),
  • śmietana (350-400ml),
  • groszek konserwowy (2 puszki),
  • kostki bulionowe (6 sztuk),
  • mąka,
  • masło,
  • przyprawy (Curry, suszony lub świeży koper, czosnek w proszku (polecam firmy Kotanyi - najintensywniejszy w smaku, jaki znam - warto dozować ostrożnie, choć do sosów nadal można sensownie doprawić :) ), Zioła Dalmatyńskie (Kotanyi), Pepper & garlic Wołowina* (z serii Grill Mates firmy Kamis...);

Rozpocząłem od wstawienia do gotowania kotletów sojowych. Używam tych już uformowanych - w sklepach można dostać również formę sproszkowaną, która wymaga znacznie więcej zachodu. Co ciekawe, w niektórych miejscach można znaleźć uformowane kotlety sojowe na wagę :) !

Kotlety gotuję we wrzącej wodzie ok. 40 minut, dostosowując intensywność ognia tak, by cały czas "bulgotały" (warto dostosowywać uchylanie pokrywki, by nie wykipiało). Do wody dodaję również trzy kostki bulionowe (użyłem grzybowych, ale możesz jakichkolwiek - wedle gustu).

W międzyczasie przygotowuję cebulkę: obieram, myję, kroję na drobno, po czym wsypuję na patelnię (tradycyjnie uprzednio rozgrzewam patelnię bez tłuszczu, do momentu w którym skropienie jej wodą wywoła syczący dźwięk - wówczas wlewam trochę oleju, rozprowadzam). Cebulkę dobrze mieszam z tłuszczem, po czym przykrywam pokrywką i duszę na średnim ogniu przez kilkanaście minut (mieszam raz na kilka), tj. do uzyskania zauważalnej miękkości. Gdzieś "po drodze" przyprawiam ją - tym razem głównie Curry (Prymatu) - przypraw wedle Własnego gustu.

Kiedy cebulka jest już zauważalnie miękka, zdejmuję pokrywkę na stałe, zwiększam intensywność ognia, mieszam częściej - aby nieco ją przysmażyć.

Kiedy cebulka jest już gotowa, wlewam na patelnię śmietankę, mieszam dobrze z całą cebulką, doprawiam intensywnie koperkiem oraz czosnkiem w proszku - znów dokładnie mieszam. Doprowadzam śmietankę do gotowania (bulgotania), mieszając często i w tej sytuacji trzymając kilka min. na ogniu, po czym jest gotowa.

Kiedy kotlety sojowe się już ugotują, odcedzam je, umieszczając sitko w misce, w której zmieści się woda (bulion), w której się gotowały (wody tej użyję do gotowania makaronu). Po odcedzeniu umieszczam kotlety w naczyniu, w którym będzie Mi je wygodnie mieszać - po czym dodaję doń całą przyrządzoną wcześniej śmietankę z patelni (mogę też najpierw wyłożyć śmietankę, a później kotlety - kolejność obojętna). Wszystko starannie i dokładnie ze sobą mieszam, by kotlety mogły jak najlepiej "przejść" sosem śmietanowym, po czym odstawiam na bok.

Gdzieś w międzyczasie powyższych czynności do drugiego garnuszka wsypuję dwie puszki groszku - razem z płynem. Dolewam jeszcze półtorej szklanki wody, trochę mąki (ok. 4-5 średnio obfitych łyżek), mieszam by mąka możliwie scaliła się z resztą. Wstawiam na średniej intensywności ogień.

Kiedy ta mikstura się zauważalnie rozgrzeje, dodaję doń trzy kostki bulionowe (użyłem grzybowych, można jakichkolwiek - wedle gustu) oraz trzy-cztery obfite łyżki masła. Doprawiam wyraziście Ziołami Dalmatyńskimi (Kotanyi) oraz (mniej wyraziście) innymi przyprawami wedle gustu (tym razem użyłem Pepper & garlic Wołowina (z serii Grill Mates firmy Kamis)). Wszystko dobrze mieszam.

Uwaga: całość warto kontrolować i mieszać odpowiednio często, by zapobiec lub zminimalizować przywieranie do dna.

Kiedy zawartość garnuszka zacznie się gotować (bulgotać), dodaję szpinak. Mieszam wszystko, przykrywam z powrotem, po czym gotuję na średnim ogniu. Mieszam co kilka min. obserwując stopień odtajenia szpinaku i jego scalenia się z resztą. Koncept jest gotowy, gdy nabierze jednolitej, zupo-podobnej konsystencji. Wówczas mogę znów poczekać do bulgotania i potrzymać z dwie-trzy minuty, po czym zdjąć z ognia.

Wodę (bulion) po kotletach sojowych przelewam z powrotem do garnka, wsypując doń cały makaron Tagliatelle, plus dolewając odpowiednio dużo wody w razie potrzeby (tak, aby miał się w czym kąpać :) ). Mieszam, wstawiam do gotowania - gotuję we wrzącej wodzie ok. 8 min. (dla pewności - na opakowaniu zalecano 6), od czasu do czasu mieszając i uważając by nie wykipiał. Po ugotowaniu odcedzam i - już bez bulionu - przesypuję makaron z powrotem do garnka - lub do większego naczynia, w którym spokojnie zmieszczę makaron plus cały wcześniej przyrządzony szpinakowy sos. Mieszam wszystko dobrze ze sobą - i gotowe :) !


Całości potrawy nie mieszałem (tj. śmietanowych kotletów z makaronem szpinakowym) - chcąc doświadczyć obu konceptów osobno. Nic nie stoi jednakowoż na przeszkodzie, by to zrobić :) .

Szpinakowe Tagliatelle z kotletami sojowymi ze śmietanką

Wrażenia.
Generalnie byłem zachwycony :) . Głównie z dwóch powodów: po pierwsze - kotletom faktycznie udało się sensownie "przejść" sosem śmietanowym - co nie było oczywiste, gdyż wielokrotnie przyrządzałem je już z różnymi sosami, czy nawet z samą cebulką, i nadal zachowywały zbyt wyrazistą odrębność smakową, że tak powiem, podczas kiedy Moją intencją jest zawsze, by nasycić je nowym smakiem, a nie tylko "stowarzyszyć" :) . Tym razem jednakowoż się to udało, być może było to zasługą gęstej konsystencji cebulowo-koperkowej śmietanki, w której nadal było zauważalnie wyczuwalne prymatowe Curry (najlepsza przyprawa curry, jaką znam do tej pory). W każdym razie kotlety smakowały bardzo przyjemnie, śmietanowo... pysznie *.*

Po drugie - bardzo interesującym doświadczeniem w całej potrawie był dla Mnie makaron Tagliatelle (nazwa oznacza jeden z typów włoskich makaronów: długie wstążki) - zetknąłem się z nim po raz pierwszy i już na początku zaskoczył Mnie niezmiernie krótki czas gotowania (inne makarony gotowałem zwykle ok. 15 minut - ten dwa razy krócej). Intrygowało Mnie, czy ów makaron faktycznie przyrządzi się w tak krótkim czasie - i jaką będzie miał konsystencję (nie przepadam za al dente). Okazało się jednak, iż przyrządził się świetnie - konsystencja taka, jaką lubię (tj. wystarczająco miękka), a jednocześnie dość interesująca: coś pomiędzy zwykłym makaronem, a łazankami... Co więcej, podczas mieszania z sosem szpinakowym miejscami przypominał ciągnący się żółty ser (!)... intrygujące :) . Warto również zaznaczyć, iż dzięki obecności szpinaku jak zwykle świetnie prezentuje się wizualnie (co tym bardziej uprzyjemnia doświadczenie smaku :) ).

Inną ciekawostką jest, iż Tagliatelle okazało się zauważalnie bardziej treściwe w smaku, w porównaniu ze zwykłym makaronem. Ciekawe, że w sklepach występują różne odmiany tego produktu - np. z innego rodzaju mąki (Graham).


* - intrygującą ciekawostkę stanowi przyprawa Pepper & garlic Wołowina, wchodząca w skład bardzo interesującej serii Grill Mates firmy Kamis. Co dziwne, na stronie producenta nie odnalazłem aktualnie tego produktu, lecz dość podobny: o nieco innej nazwie oraz pozbawiony dopisku "Edycja specjalna": "Steak Pepper & Garlic Grill Mates".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz