..opublikowałem wtorek, 13 lutego 2018 22:52

Remedium na kryzys twórczy.

Post na temat:
Nastrój:

Pisałem poprzednio o inspirującej postawie nawykowego dostrzegania jasnych stron, jaką prezentuje szereg postaci z muminkowego świata - w dzisiejszym odcinku jednakże zaprezentowano coś skrajnie innego: chwile "kryzysu" (a dokładniej: kryzysu twórczego) - ilustrując tym samym, iż tego typu odmienne doświadczenia również mogą się przydarzać od czasu do czasu.

Odcinek bierze to zjawisko pod lupę: wynalazca Migotek pogrąża się zniechęceniu niepowodzeniami z niemalże szekspirowską emfazą, Paszczak popada w rozpacz zdając sobie sprawę że właściwie osiągnął już swój cel, w następstwie czego... utracił sens życia (!) - Tato Muminka również poddaje się emocjom niezadowolonego pisarza, rozrzucającego wokół zgniotki papieru (w ten sposób, co ciekawe, zyskujemy pewne szersze spojrzenie na jedno i to samo zjawisko).

"Nie mam talentu!"

Zaraz potem jednak, empatycznie dzieląc się twórczymi troskami z przechodzącym podobny stan Migotkiem przedstawia mu swoje - trafne i błyskotliwe - spostrzeżenie, sprawiając przy tym wrażenie idealnie wyważonego: z jednej strony odczuwając dyskomfortowe emocje twórczego niespełnienia - z drugiej jednakowoż mając cały czas na pamięci zdobytą z doświadczeniem świadomość, iż jest to stan chwilowy. Stąd też jako jedyny z trójki "ukryzysowionych" ;) - Tato Muminka nie traci zimnej krwi, a jednocześnie nie tłumi w sobie emocji, czy choćby ich posmaku w formie konsternacji. Cóż za balans, cóż za zen! Zdecydowanie współdzielę odczucia znajomej z dawnych czasów Kruszynki, iż "A ja ostatnio poczytałam fragment jednego z tomów Muminków i powiem Ci że byłam zaskoczona głębią której na pewno nie wychwycą dzieci" (może więc jednak Muminki - zaraz obok "Dorotki w Krainie Oz" i "Alicji w Krainie Czarów" - to kolejna dojrzała lektura do kontemplacji, zakonspirowana w formie "bajki dla dzieci"?).

"Klęska!"

Cóż to więc za odkrywczy insight Tatusia Muminka, który pomaga również i Mi????

- Nie wiem jak mogę odzyskać pewność siebie.
- Ja też tego nie wiem, ale wyznam ci że moja pewność siebie wraca sama.

Voilà! W istocie, owe błyskotliwe spostrzeżenie uświadamia Mi, iż rozwiązanie po raz kolejny jest... zaskakująco i nieoczekiwanie proste. Kiedy przyjrzeć się bliżej zwątpieniu towarzyszącemu kryzysom twórczym, można dojść do wniosku iż nierzadko jest ono podyktowane "aurą chwili", czy emocji: zniechęcamy się, gdyż naturalnie bardzo zależy Nam na tym co robimy, czujemy względem tego silną więź emocjonalną (jak to w pasji). Jednocześnie bycie zaangażowanym w pasję być może moglibyśmy przyrównać do swoistego uzależnienia, wysoce absorbującego (pamiętasz jak to jest? energetyzuje, motywuje, mobilizuje tak bardzo, iż często jedyną granicą Naszych możliwości jest "formalna cielesność" - ile aktywności wytrzyma Nasze ciało). W takiej sytuacji zrozumiałym jest, iż każda przerwa w Naszym pasjonackim zapamiętaniu będzie dość jaskrawa (jak napotkanie dziury w jezdni przez pędzący sportowy samochód :) ).

O ile jednak zniechęcenie po takim "wstrząsie" jest całkowicie zrozumiałe - o tyle wchodząc w ton typu "Nie mam talentu!", "Co ja teraz zrobię???", "Wena mnie opuściła!" zdecydowanie nadinterpretujemy, przelotną "dziurę" postrzegając jako barierę na drodze (podczas kiedy oczywiście ma ona co najwyżej charakter tymczasowy i gdybyśmy tylko pozwoli sobie przeczekać "pierwszy wstrząs" i "szok", prawdopodobnie pomoglibyśmy sobie, znacznie szybciej dochodząc do siebie dzięki pewności, iż już niedługo znów czeka Nas "gładki asfalt" :) ).

Innymi słowy, kiedy "opuszcza Cię wena" - często tak naprawdę tylko idzie odpocząć, aby prędzej czy później powrócić, sama przez się, bez potrzeby żadnych specjalnych starań. Jeśli to wiesz, zamiast zniechęcać się czy rozdrażniać - możesz spokojnie czekać, z logiczną pewnością za pasem, iż jest to tak naprawdę rodzaj "przerwy na lunch", którą i Ty możesz wykorzystać w jakiś produktywny sposób - np. relaksując się, wychodząc na spacer, itp.

 

Nie płacz nad rozlanym mlekiem, tylko szukaj nowego dzbanka :) !
W odcinku odnajdujemy również sytuację, względem której na pierwszy rzut oka powyższa zasada może się nie odnosić. Odsłania Nam się ona w osobie Paszczaka rozpaczającego nad tym, że... osiągnął swój wielki cel! A skoro go osiągnął, cały "drive", cała motywacja i mobilizacja które do tej pory energetyzowały go dzień po dniu, zniknęły!

Kryzys twórczy Paszczaka.

Wydawałoby się więc, iż porada dot. tymczasowości twórczego zastoju się tu nie sprawdzi: w końcu nie ma czego kontynuować, wena nie ma do czego wracać skoro wszystko zostało już zrobione. Możemy jednak spojrzeć na to z szerszej perspektywy i zobaczyć pasję jako fenomen uniwersalny, nieupostaciowiony. Mniej liczy się to, w czym odnajdziesz Swą Pasję - najistotniejsze, by była to Pasja właśnie (a tą możemy odnaleźć w całym mnóstwie form). Stąd kiedy jedna forma się "wyczerpie" - interpretowanie tego jak gdyby Nasz świat się skończył, jest znów przesadzone: emocje i wrażliwość utrudniają dostrzeżenie szerszego obrazu, iż Pasja jest uniwersalna i może przybierać niezliczoną ilość form - stąd kiedy jedna forma "się skończy", Naszym zadaniem jest sięgnięcie po drugą. "Przestój" w tym przypadku nie jest więc tak naprawdę kryzysem twórczym, lecz formalną, racjonalną potrzebą rozejrzenia się za "dokładką" :) .

 

Uniwersalny sposób na twórczy kryzys.
Obojętne czy czekasz aż Wena wróci z lunchu, czy przywdzieje nowe szaty - w obu przypadkach masz znacznie więcej czasu niż dotychczas do zagospodarowania, co może być nieco dezorientujące, czy osobliwe w odczuwaniu. Muminki pokazały Nam świetne rozwiązanie na taką przerwę: zrób coś innego ekscytującego :) ! - lub po prostu się czymś zajmij. W obu przypadkach pomoże Ci to tak oddalić się od tego osobliwego odczucia "wyrwania z nurtu", jak i przeczekać aż znów się weń zanurzysz. Tym samym zyskasz umiejętność błyskotliwego i elastycznego nawigowania po życiu, dzięki któremu zawsze będziesz czerpać zeń maks.

Malowniczy Dom Muminków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz