..opublikowałem czwartek, 15 lutego 2018 02:57

"Naleśniki i kawę lubisz w każdych warunkach".

Post na temat:
Nastrój:

W dzisiejszym odcinku nadal doświadczamy kontynuacji historii z poprzednich epizodów - co jest dla Mnie dość miłym zaskoczeniem (nie pamiętałem tego). Zyskujemy dzięki temu dość spójne i płynne doświadczenie przedstawianej opowieści, z którego równie dobrze można by stworzyć jeden długi film (co byłoby swoją drogą fascynujące :) ).

"- Zrobię piec z kamieni i szybko przygotuję kawę".

Dzisiejszy odcinek jest dla Mnie o tyle szczególny, iż po raz pierwszy spotykamy w nim... Hatifnatów :) ! A to właśnie HatifnatowieMoimi ulubionymi postaciami z "Muminków" :) . Wyszperałem gdzieś kiedyś wisiorek z Hatifnatami, którym byłem oczarowany i bardzo chciałem takowy mieć - byłby to przemiły i ekscytujący prezent :) .

Dlaczego Hatifnatowie? Dla Mnie są oni dość interesującymi i sympatycznymi istotami - na co składa się tak ich wygląd (gumiaste i mięciutkie ^^), jak i umiłowanie burzy (którą sam również uwielbiam). Hatifnatowie mogą wyciągnąć zeń nawet więcej przyjemności, gdyż są w stanie naładowywać się piorunami, w efekcie czego zaczynają wspaniale fosforyzować (jej, kiedy pomyślę o perspektywie hatifnatowej lampki... aaaaaahhh... *.*).

W każdym razie dziś poznajemy ich po raz pierwszy, plus dowiadujemy się też iż posiadają własny barometr - a to urządzenie również darzę szczególną atencją (jego posiadanie jest do dziś również jednym z Moich bardzo ekscytujących marzeń - koncept urządzenia które przewiduje pogodę z najbardziej wiarygodnego źródła, fascynuje Mnie, nawet niedawno przeprowadzałem krótki research, czy istnieje androidowa aplikacja sensownie wykorzystująca barometr obecny w co niektórych smartfonach).

W dzisiejszym epizodzie znajduje się ponadto kadr, który pobudził we Mnie pewne - z jednej strony pozytywne, z drugiej melancholijne - struny: scena, w której Włóczykij obserwuje wzburzone morze podczas burzy.

Włóczykij podczas burzy.

Kiedy kilka lat temu mogłem odwiedzić tutejszy dom rodzinny, pamiętam jak któregoś wieczoru - podczas burzy właśnie - poczułem pragnienie udania się na balkon i poobserwowania, powczuwania się w spektakl natury - na tle dużych, ciemnych, wyraziście szumiących drzew, ze świeżym, rześkim powietrzem przesączonym rzeczną bryzą. Jakież to było wyzwalające doświadczenie... jak gdybym na powrót odnalazł Własnego Ducha...

Stąd kiedy ujrzałem Włóczykija w podobnej scenie... na swój sposób dobrze Mi się to skojarzyło...

Hatifnatowie i Ja :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz