"Naleśniki i kawę lubisz w każdych warunkach".
..opublikowałem pewnej lutowej nocy...
"Naleśniki i kawę lubisz w każdych warunkach".
W dzisiejszym odcinku nadal doświadczamy kontynuacji historii z poprzednich epizodów - co jest dla Mnie dość miłym zaskoczeniem (nie pamiętałem tego). Zyskujemy dzięki temu dość spójne i płynne doświadczenie przedstawianej opowieści, z którego równie dobrze można by stworzyć jeden długi film (co byłoby swoją drogą fascynujące ).
"- Zrobię piec z kamieni i szybko przygotuję kawę".
Dzisiejszy odcinek jest dla Mnie o tyle szczególny, iż po raz pierwszy spotykamy w nim... Hatifnatów ! A to właśnie Hatifnatowie są Moimi ulubionymi postaciami z "Muminków"
. Wyszperałem gdzieś kiedyś wisiorek z Hatifnatami, którym byłem oczarowany i bardzo chciałem takowy mieć - byłby to przemiły i ekscytujący prezent
.
Dlaczego Hatifnatowie? Dla Mnie są oni dość interesującymi i sympatycznymi istotami - na co składa się tak ich wygląd (gumiaste i mięciutkie ^^), jak i umiłowanie burzy (którą sam również uwielbiam). Hatifnatowie mogą wyciągnąć zeń nawet więcej przyjemności, gdyż są w stanie naładowywać się piorunami, w efekcie czego zaczynają wspaniale fosforyzować (jej, kiedy pomyślę o perspektywie hatifnatowej lampki... aaaaaahhh... ).
W każdym razie dziś poznajemy ich po raz pierwszy, plus dowiadujemy się też iż posiadają własny barometr - a to urządzenie również darzę szczególną atencją (jego posiadanie jest do dziś również jednym z Moich bardzo ekscytujących marzeń - koncept urządzenia które przewiduje pogodę z najbardziej wiarygodnego źródła, fascynuje Mnie, nawet niedawno przeprowadzałem krótki research, czy istnieje androidowa aplikacja sensownie wykorzystująca barometr obecny w co niektórych smartfonach).
W dzisiejszym epizodzie znajduje się ponadto kadr, który pobudził we Mnie pewne - z jednej strony pozytywne, z drugiej melancholijne - struny: scena, w której Włóczykij obserwuje wzburzone morze podczas burzy.
Włóczykij podczas burzy.
Kiedy kilka lat temu mogłem odwiedzić tutejszy dom rodzinny, pamiętam jak któregoś wieczoru - podczas burzy właśnie - poczułem pragnienie udania się na balkon i poobserwowania, powczuwania się w spektakl natury - na tle dużych, ciemnych, wyraziście szumiących drzew, ze świeżym, rześkim powietrzem przesączonym rzeczną bryzą. Jakież to było wyzwalające doświadczenie... jak gdybym na powrót odnalazł Własnego Ducha...
Stąd kiedy ujrzałem Włóczykija w podobnej scenie... na swój sposób dobrze Mi się to skojarzyło...
Hatifnatowie i Ja :)
Brak komentarzy:
Co o tym sądzisz?
Moje Audycje:
Projektuję:
Czytam: