..opublikowałem środa, 20 grudnia 2017 22:31

Co zrobi *największą różnicę*...?

Post na temat:
Nastrój:

Niedawno uzyskałem dostęp do upragnionych od dłuższego czasu i ekscytujących warsztatów Dolores Cannon. Oczekujące w kolejce warsztaty Bruce'a Moena skłoniły Mnie do podjęcia się uczestnictwa w obu naraz, stawiając je tym samym na pierwszym miejscu na liście Moich priorytetów pośród różnych aktywności.

Priorytetyzowanie stało się dla Mnie dość istotnym od pewnego czasu. Mocnym punktem inspiracji była dla Mnie anegdotka przytoczona przez Tima Ferrissa w jego książce "4-godzinny tydzień pracy" - ilustrująca świetny sposób na wiarygodne zdefiniowanie własnych priorytetów (w dowolnym temacie). Dotychczas myślałem, iż aby uzyskać podobny stopień wiarygodności, potrzeba "tragicznej" motywacji typu perspektywy rychłego opuszczenia ziemskiego planu egzystencji. Tim pokazał, iż można to zrobić łatwiej: po prostu wyobrażając sobie, że masz znacznie mniej czasu by coś zrealizować - czy też inaczej: znacznie mniej czasu do zagospodarowania.

Spostrzeżenie to stało się dla Mnie bardzo pomocnym w sytuacjach, w których doświadczałem różnych ograniczeń, zwykle w wysokim stopniu zawężających zbiór zajęć, których zwykłem się podejmować. Kiedy przykładowo odczuwałem znacznie mniej energii (czy wręcz śladowe jej ilości), dotychczas budująca i entuzjastyczna świadomość całego mnóstwa rzeczy które Mnie "kręcą" przestała mieć znaczenie praktyczne - skoro sił wystarczyłoby Mi na co najwyżej odrobinę. Jako że jednak ambicje, pasja oraz wyraźny pociąg do różnych rzeczy nie zniknęły we Mnie - potrzebowałem coś wybrać. Początkowo wybierałem losowo, koncentrując się na świadomości iż w gruncie rzeczy nie jest tak ważne co wybiorę - jeśli wiem, że każda rzecz z tego zbioru da Mi sensowną ekscytację. Szybko jednak zauważyłem, iż tak czy owak nadal odczuwam istotny dyskomfort spowodowany tym, czego nie wybrałem. Zwróciłem więc ponownie uwagę w stronę Tima Ferrissa, którego eksperyment myślowy skutecznie inspiruje do upriorytetyzowania zadań. Kiedy np. zasiadałem do komputera, najpierw robiłem w myślach szybki przegląd tego czym mogę się zająć, zadając kluczowe pytanie: "Co z tego wszystkiego jest dla Mnie natenczas najważniejsze - na czym najbardziej Mi zależy w dniu dzisiejszym?". Użycie tego pytania okazało się bardzo pomocne: wybór spomiędzy całego mnóstwa ekscytujących rzeczy przestał być tak dyskomfortowy ("bez względu na to co wybiorę - i tak wiele tracę"), gdyż zmieniła się relacja wybranej aktywności względem całej ich reszty: nie były to teraz równouprawnione pozycje na liście, lecz wąska grupa najważniejszych (w kontekście Tu-i-Teraz) - w opozycji do pozostałych mniej ważnych spraw. To znacznie uprościło Mi życie, jak również pomogło czuć się lepiej w ograniczonych warunkach. Ponadto takie podejście gra jeszcze jedną, bardzo istotną pozytywną rolę: pomaga w klarowności i optymalizacji własnego rozwoju, którego możliwości możemy dopatrywać się w każdym dniu.

Jest jeszcze jedna rzecz, która dodatkowo mobilizuje Mnie w praktyce wyżej opisanej postawy. Jest nią mianowicie nadrzędny priorytet Mojej obecności w tym życiu - który szczęśliwie rozpoznałem jakiś czas temu, kładąc nań od tego czasu wyraźny akcent. Pisząc o "nadrzędnym życiowym priorytecie" mam na myśli to, co jest konkretnie dla Mnie najważniejszym celem, najważniejszą życiową wytyczną (odnosząc się do aktualnej ziemskiej egzystencji).

Jeżeli wiesz, jaki jest Twój nadrzędny życiowy priorytet, możesz użyć tej wiedzy jako dodatkowej wskazówki względem tego, co wybrać priorytetyzując aktywności danego dnia. Moją nadrzędną życiową wytyczną jest "generowanie duchowej treści": pozyskiwanie ponadczasowej oraz uniwersalnej mądrości (na bazie wiedzy oraz doświadczenia), wzbogacającej stricte Mego Ducha; coś co mogę zabrać ze Sobą w dalszą drogę, już po opuszczeniu tutejszego planu. Szereg rzeczy towarzyszących Nam na co dzień w ziemskim życiu przestanie mieć rację bytu po "przeprowadzce" na Duchowy Plan - jednakże to co wzbogaci Twego Ducha, pozostanie z Tobą. Stąd ważkim stało się dla Mnie uważne spoglądanie na codzienne doświadczenia - tak z perspektywy chwili, jak i dłuższodystansowej ("big picture") - w celu rozpoznawania weń wszelkich okazji do wzrostu (wartościowych przemyśleń, spostrzeżeń, wniosków; modelowania perspektywy w pożądanym przeze Mnie kierunku, itd.).

W związku z powyższym wybranie warsztatów Dolores i Bruce'a było oczywiste: to one właśnie mogą uczynić największą różnicę, wprowadzić wartość dodaną największej (spośród aktualnie dostępnych) skali. Stąd mają u Mnie priorytet nawet wyższy, niż tradycyjnie słuchanie książek, do której to pasji mam spory sentyment - a angażowanie się w nie daje Mi dużo satysfakcji, w tym poczucie bardzo treściwie spożytkowanego (zainwestowanego) czasu i energii. Dodatkowo ucieszyło Mnie, iż tym razem (to nie są Moje pierwsze warsztaty tych osób) postanowiłem podejść do tego nawet uważniej, wyciągnąć jeszcze więcej: sporządzając na bieżąco notatki z najbardziej interesujących, wartościowych oraz inspirujących Mnie punktów. W ten sposób zyskam pewność, iż wartość dodana wniesiona przez te materiały nie zwietrzeje z biegiem czasu w Mej świadomości - przeciwnie: zrobię dość dużo, by zyskać "betonową" pewność, iż wiedza ta zostanie sensownie zintegrowana z Moją Perspektywą (zacząłem pisać dedykowany cykl artykułów, myślę o nagraniu analogicznych audycji).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz