..opublikowałem sobota, 26 sierpnia 2017 14:51
Pozamykać sprawy.
Niedawno (przypuszczam iż kilka dni temu) śnił Mi się Jacek (Przyjaciel z dawnych lat tutejszej przeszłości). Sen był o tyle osobliwy, iż nie kojarzę żadnego pretekstu, który mógłby sprowokować Moją podświadomość do poruszenia tego tematu. Ponadto osobliwy był również przebieg snu: spotkaliśmy się w nim, jak gdybym miał do czynienia z Jackiem z tamtych lat - a jednocześnie wszystko miało miejsce w mniej więcej teraźniejszym czasie, do którego oboje mogliśmy się odnosić. Przypominało to, jak gdybym spotkał się z osobnym aspektem/"wątkiem" Jacka, który ma cały czas aktywne bliskość i zażyłość między Nami, aspektem który je zachował jako że nie był bezpośrednio zaangażowany w ciąg generowanych tutaj z biegiem lat okoliczności. Jednocześnie jednakowoż ów aspekt był ich jak najbardziej świadom, a więc musiał mieć możliwość ich (zdystansowanej) obserwacji. Nieco trudno to wyjaśnić, jednakowoż przypomina to trochę sytuację w której - metaforycznie mówiąc - zasiadamy razem do gry, w której posługujemy się pionkami - po czym po jakimś czasie odchodzimy od stołu i omawiamy sytuację.
Ów sen nie zwróciłby Mojej uwagi na dłużej, w istocie ograniczyłem się tylko do zapytania mailem, czy Jacek miał może podobny lub jakikolwiek sen ze Mną w najnowszym czasie (nie miał) - gdyby nie fakt, iż dziś (najnowszej nocy) przyśnił Mi się Piotrek - kolejny Przyjaciel z tamtych czasów, kolejna najbliższa wówczas, ważna dla Mnie osoba. Sen również bez żadnych rozpoznawalnych przeze Mnie pretekstów go uprzedzających, które mogłyby tłumaczyć skąd ów temat w podświadomości. Jak i również w tej samej konwencji: spotkanie po latach, ale z PeeSem (pseudonim Piotrka) z tamtą (nienaruszoną) perspektywą, jak gdyby zupełnie nie udzieliły Mu się te lata, lub jak gdyby Jego aspekt żyjący w przyjaźni ze Mną trwał niezależnie od aspektu zaangażowanego w okoliczności na fizycznym planie. O ile nie pamiętam zbyt o czym rozmawialiśmy podczas gościny u Jacka - o tyle w przypadku Piotrka pamiętam dobrze, iż wyjaśniliśmy sobie "parę spraw": intrygujące kwestie które nieprzyjemnie zwieńczyły kiedyś Naszą relację. Wyjaśniliśmy je Sobie, co ciekawe, w atmosferze przyjaźni i wzajemnego "zależenia na Sobie", wzajemnej bliskości - jak Jacek we wcześniej opisanym "śnie", tak i Piotr miał całkowity wgląd w stojące za teraźniejszością lata, potrafiąc się doń neutralnie, a przede wszystkim wyrozumiale dystansować.
Zanim zacząłem spisywać te słowa, opowiedziałem o tych snach DP - co pozwoliło Mi znacznie lepiej dociec, jak czuję i postrzegam te osobliwe doświadczenia "znikąd". Doszedłem m.in. do wniosku, iż w obu przypadkach czuję, iż zdecydowanie potrzebowałem odbyć te spotkania - trochę tak, jak spotykasz się z bliskimi Tobie osobami przed odjazdem na dłuższy czas, bardziej jednak w duchu potrzeby zamknięcia niezakończonych, a istotnych spraw między Wami (w przypadku Piotrka mogła to być ta kontrowersja nagłego zakończenia znajomości, u Jacka natomiast mogło chodzić o samo skorygowanie wrażenia, że już Mu na Mnie nie zależy).
Wszystko powyższe sprawiło, iż tak naprawdę - co dla Mnie wyjątkowo rzadkie - nie odczuwam tych "snów", jako sny. Stanowią dla Mnie raczej bardziej autentyczne i rzeczywiste doświadczenia, których bohaterem był - tym razem Mój - równoległy aspekt: część Mnie która nie uczestniczy bezpośrednio - przynajmniej w najnowszych latach - ziemskiego życia, choć jest jego świadoma i ma "rękę na pulsie", jeśli chodzi o pewien "terminarz" istotnych "punktów na Drodze". Bardzo wyraźnie odczuwam, iż owa część potrzebowała zająć się tymi sprawami konkretnie teraz, w tym czasie - wcześniej nie było to tak istotne, jednak teraz zdecydowanie nadszedł czas wyraźnej potrzeby zajęcia się tymi sprawami, tj. "pozapinaniem pewnych kwestii na ostatni guzik". Czym się zająłem, niezależnie od Siebie tutejszego, który nie miał w ogóle pojęcia że coś takiego - taki "schedule" - ma miejsce.
W związku z tym odczuciem realizmu i autentyzmu oba doświadczenia dały Mi również pewną ulgę, spowodowaną tym iż nie postrzegam już Moich Przyjaciół z przeszłości, jak gdyby przestali istnieć dawno temu. To było dość osobliwe: znów się z Nimi spotkać, doznać tej bliskości, odczuć że Im na Mnie zależy - i że razem spoglądamy na dotychczasowe życie w zdystansowany sposób. W rozmowie z DP przyrównałem te spotkania do "checkpointów" jakich masz kilka na trasie: większość drogi przebywasz Sam(a), ale spotykacie się od czasu do czasu aby "z'update'ować" sytuację, wymienić doświadczenia, czy może właśnie coś "domknąć", ostatecznie rozjaśnić.
Zastanawia Mnie tylko, dlaczego teraz potrzebuję to zrealizować, skąd teraz taka potrzeba? Mniejszą ciekawostką jest też, czy ów trend skończy się na Jacku i Piotrku, czy też opiewa kogoś jeszcze? Jeśli tak, dowiem się o tym prawdopodobnie niebawem - jako że dystans czasowy pomiędzy obiema "snami" był dość krótki.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz