..opublikowałem sobota, 15 kwietnia 2017 14:14

Sos Szpinakowy

Post na temat:
Nastrój:

Ze szpinakiem stykałem się w Mojej kuchni nie raz, nie dwa - niedawno miałem możliwość powrócenia do tej ciekawej rośliny. Do tej pory przygotowywałem ją bardziej konwencjonalnie (tj. bliżej opisu z opakowania, co najwyżej dodając doń różne składniki), tym razem odczułem wenę na coś bardziej kreatywnego i nowego, będąc podekscytowanym, jakiż efekt mógłby Mi wyjść :) . Postanowiłem przyrządzić sos szpinakowy.

Składniki:

  • szpinak rozdrobiony mrożony (450g),
  • trzy kostki bulionowe warzywne (mogą być inne smaki),
  • trzy szklanki wody,
  • kilka łyżek mąki,
  • przyprawy (wedle gustu);

Rozpocząłem od koncepcji, której używam od dłuższego czasu: do garnka wlałem trzy szklanki zimnej wody, do których wsypałem kilka (ok 6-9) łyżek mąki, po czym możliwie dokładnie rozrobiłem ją - intensywnie mieszając widelcem, jednocześnie wstawiając na ogień (najbezpieczniej średni, chyba że często mieszasz - wówczas możesz przyspieszyć przyrządzenie sosu, grzejąc na maksymalnym ogniu). Kiedy zauważysz że sos jest prawdopodobnie gorący, wrzucasz doń trzy kostki bulionu plus przyprawiasz wedle uznania (Ja przyprawiłem sypanym czosnkiem oraz ziołami prowansalskimi). Rozrabiasz wszystko, znów intensywnie mieszając widelcem.

Kiedy nie mieszasz, gotujesz sos pod przykryciem. Po pewnym czasie (kiedy wydaje się gorący) możesz nieco rzadziej mieszać, uważnie obserwując - w którymś momencie sos powinien podnosić się (jak gotujące się mleko). Nie jest koniecznym czekanie do tego momentu, jednakże zalecałbym z uwagi na pewność, iż sos porządnie się ugotował. Wówczas zmniejszasz gaz i wsypujesz mrożony szpinak. Nieco mieszasz, przykrywasz i czekasz - może być ok. 10 minut, mieszając dobrze ze trzy-cztery razy. Sos będzie na pewno gotowy, gdy zauważysz że cały szpinak dobrze się rozmroził ("rozpuścił" w sosie), a sos bulgocze :) .

 

Wrażenia: przede wszystkim miłe zaskoczenie - wcześniej szpinak smakował Mi bardziej "zielskawo" (zapewne dzięki temu, iż przyrządzałem go w bardziej konwencjonalny sposób, tj. bliżej instrukcji na opakowaniu - co najwyżej dodając jakichś składników). Tym razem jednakowoż nie uświadczyłem w ogóle "zielskawego" smaku - za to zgoła inny, bardzo w Moim guście. Podobnież w Moim guście w sporej mierze okazała się konsystencja: nie za gęsta, nie za rzadka - aksamitna.

Całość świetnie komponuje się z makaronem, kaszą, ryżem, itp. - również wizualnie wyglądając dość ciekawie. Co interesujące, koncept opisanego wyżej sosu szpinakowego równie dobrze nadaje się na bazę stacjonarnej zupy, świetny punkt wyjścia (oczywiście ilość składników odpowiednio przeskalowana - wedle uznania). Wystarczy tylko dodać doń co Dusza zapragnie - np. uduszonej/usmażonej wcześniej cebulki, pieczarek, ugotowanych na parze warzyw... inwencja należy do Ciebie :) .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz