..opublikowałem środa, 28 czerwca 2017 23:05

Moja pierwsza Lazania

Post na temat:
Nastrój:

Uwaga dot. pisowni:
W poniższym artykule postanowiłem użyć spolszczonej wersji oryginalnej nazwy "lasagne" - "lazania", z uwagi na praktyczność takiego rozwiązania (odmieniona przez przypadki polska wersja brzmi o wiele lepiej - naturalniej i przystępniej - niż oryginał wzbogacony o apostrof lub nieodmieniany w ogóle).

Niedawno wyszperaliśmy z Naszych kuchennych zapasów produkt, którego nigdy jeszcze nie przyrządzałem: lazanię. Dokładniej mówiąc było to opakowanie co najmniej kilkunastu cienkich, pofalowanych płatów makaronu o prostokątnym kształcie. Najbardziej zaciekawiło Mnie to, iż makaron ów nie wymagał gotowania - a tylko zapiekania, w dodatku w bardzo atrakcyjnych okolicznościach, tj. nie tylko wzbogacony o wielowarstwowy farsz, ale i skąpany w odpowiednio klimatycznym sosie pomidorowym oraz posypany z wierzchu żółtym serem. Przyznam, iż brzmiało to zachęcająco :) . Tradycyjnie użyłem opisu z opakowania, jako punktu wyjścia/inspiracji/wskazówki do Własnych eksperymentów.

Poniżej opiszę, jak przyrządziłem Moją pierwszą w tym życiu lazanię :) . Postanowiłem, by posiadała kilka różnych warstw nadzienia - gdyż bardzo lubię zróżnicowane koncepty, jak najbogatsze doświadczenia smakowe :) .


Użyłem następujących składników:

  • gotowy makaron do lazanii (min. kilkanaście płatów, po kilka na jedną sztukę potrawy),
  • makaron spaghetti (ok. 250g),
  • koncentrat pomidorowy,
  • cebula (3-4 duże sztuki lub ekwiwalent),
  • pieczarki (500g),
  • marchew (ok. 1kg),
  • puszka kukurydzy,
  • ser żółty w kostce (min. ok. 125g),
  • mąka,
  • kostki bulionowe (3 sztuki),
  • czosnek (co najmniej kilka dużych ząbków lub ekwiwalent),
  • masło,
  • przyprawy (polecam Zioła Dalmatyńskie (Kotanyi) lub Prowansalskie, lub też - w ostateczności - samo oregano; reszta przypraw wedle uznania);


Sposób przyrządzenia:

Rozpocząłem od przygotowania cebuli i marchewki - obrałem, umyłem, pokroiłem (cebulę na pół-plastry, tj. każda główka na pół i potem plasterkuję; marchew w średniej grubości plastry/kawałeczki).

Pokrojoną cebulkę wstawiłem do duszenia - mieszając ją z olejem oraz kilkoma łyżkami masła + przyprawy (wedle gustu). Więcej o duszeniu cebulki przeczytasz w tym przepisie...

W osobnym garnuszku wstawiłem do gotowania makaron. Kiedy już się ugotował (standardowe 15 minut we wrzącej wodzie), odsączyłem makaron, gorącą wodę ponownie przelałem do tego samego garnuszka, w którym następnie umieściłem koszyczek do gotowania na parze, na który wysypałem pokrojoną marchew. Wstawiłem pod przykryciem na ok. 30-40 minut.

Kiedy duszona cebulka wystarczająco zmiękła (zamiar jest taki, by była mięciutka i rozpływająca się w ustach, jak masełko :) ), dodałem doń makaron oraz trochę startego żółtego sera i dobrze wszystko ze sobą wymieszałem (aby ser dobrze się roztopił i możliwie równomiernie scalił z resztą), po czym zdjąłem z ognia.

Gdzieś w międzyczasie :) obrałem i pokroiłem pieczarki (grubsze plastry), po czym wstawiłem na patelnię do duszenia (a więc umiarkowany ogień pod przykryciem) - dla urozmaicenia postanowiłem przyprawić je czymś bardziej słodkim: Skrzydełka Brown Sugar (Kamis). Dodałem również pokrojone wcześniej ząbki czosnku.

Kiedy marchew już się ugotowała, przesypałem ją z koszyczka do wody obecnej w garnuszku, wyjąłem koszyczek, po czym dodałem puszkę kukurydzy, kilka łyżek mąki, kilka obfitych łyżeczek koncentratu pomidorowego, trzy kostki bulionowe (użyłem grzybowych) oraz Zioła Dalmatyńskie + inna przyprawa wedle gustu (Ja użyłem Przyprawy do kurczaka złocistej (Kamis)). Dobrze wymieszałem, zwracając szczególną uwagę by mąka dobrze się rozpuściła, a całość nabrała jednolitego charakteru. Kiedy tak przygotowany gęsty sos zaczął się gotować, potrzymałem na umiarkowanym ogniu jeszcze kilka minut, po czym zmniejszyłem gaz na minimalny i rozpocząłem nakładanie lazanii.

Okazało się, że w użytym przeze Mnie garnuszku mieściły się dwa płaty lazaniowego makaronu obok siebie, co ucieszyło Mnie, gdyż dzięki temu zyskałem możliwość przygotowania dwóch lazanii zamiast jednej :) .

Jak wspomniałem wcześniej, postanowiłem by Moja lazania miała zróżnicowane warstwy, tj. od dołu (o ile dobrze pamiętam):

  1. Warzywa (marchew+kukurydza) na gęsto w sosie grzybowo-pomidorowym.
  2. Serowo-cebulowy makaron spaghetti.
  3. Duszone pieczarki.
  4. Trochę możliwie równomiernie rozprowadzonego koncentratu pomidorowego.
  5. Znów warzywa na gęsto.

Adnotacja:
Jeden z płatów Mojej lazanii postanowiłem posmarować stricte koncentratem pomidorowym, dla skontrastowania i ożywienia smaku całości poprzez jego lekko kwaskowaty charakter. Koncentrat nadaje się do tego świetnie, gdyż jego smak idealnie komponuje się ze wszelkimi pizzo-podobnymi konceptami.

Całość (ostatnie płatki lazanii) posypałem na koniec startym żółtym serem i przykryłem pokrywką. Zapiekałem na małym ogniu przez ok. 20 minut.

Uwaga:
Tradycyjnie lazania jest przyrządzana w piekarniku, kuchenka mikrofalowa być może również byłaby odpowiednia. Z uwagi na to iż zapiekałem ją w garnku na kuchence gazowej, mimo małego ognia część potrawy przywarła do dna, lekko się przypalając. Być może udałoby się tego uniknąć, stosując naczynie żaroodporne (jeszcze nie testowałem).

Wrażenia.
Jak wspominałem wcześniej, ucieszyło Mnie iż mogłem przyrządzić dwie lazanie, zamiast jednej - jak początkowo planowałem. Dzięki temu za jednym zamachem mógłbym przygotować dwie różne wersje, wedle upodobań adresatów :) .

Ucieszyło Mnie również, iż właściwa lazania wymagała względnie mało czasu zapiekania (wspomniane 20 minut). Intrygowało Mnie, czy całość nie zacznie się rozlatywać podczas nakładania/wyławiania z garnka - okazało się jednak, iż przy zachowaniu ostrożności i pewnej zręczności możliwym jest utrzymanie wszystkiego w całości, z uprzednim wyczuciem gdzie znajdują się poszczególne "kopczyki" (były całkowicie zatopione w sosie) :) .

Potrawa dość dobrze trzymała ciepło, poszczególne warstwy farszu generalnie ostały się nienaruszone, wszystko smakowało wyśmienicie - z roztopionym, ciągnącym się serem na czele *.* Jestem dość mocno zadowolony z efektu :) - smakowało tak Mi, jak i Drugiej Połowie :) .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz